Panda wielka zamieszkała przy pandkach małych. 26.11.2019 r. W miniony czwartek 21. listopada w Warszawskim ZOO obok wybiegu pandek małych Ilvy i Pabu została uroczyście odsłonięta rzeźba pandy wielkiej. Jest ona darem w ramach programu zainicjowanego przez Towarzystwo Wymiany Talentów Prowincji Shaanxi, Stowarzyszenie Dobroczynne W ostatnich latach wykazano jednak, że właściwe podejście ma kluczowe znaczenie dla ochrony. W dekadzie 2004-2021 populacja pandy wzrosła o 17%. W 2021 r. Krajowy spis ludności wykazał w Chinach 1864 pandy gigantyczne, co pokazuje, że dzięki współpracy można naprawdę uratować przyrodę. Inne ciekawostki dotyczące wspaniałych pand: W tym czasie w Chinach, gdzie żyje panda, zwierzę jest uważane za narodowy skarb tego kraju. Niezwykle wspaniała Panda - symbol przyjaźni i pokoju. Ze względu na szacunek dla tego zwierzęcia wiele osób żyje pod ścisłą ochroną rezerw narodowych. Niesamowicie cudowna Panda w Chinach jest symbolem przyjaźni i pokoju. Panda zjada w ciągu doby około 38 kg roślin. Panda wielka zamieszkuje lasy bambusowe na wysokości 1600-3500 m n.p.m. (zimą schodzi do 800 m n.p.m.). Choć pandy są drapieżnikami, to w praktyce odżywiają się głównie pędami bambusa. Samiec pandy jest cięższy od samicy, ale osobniki obu płci bardzo trudno od siebie rozróżnić. 5. Całodniowa lub półdniowa prywatna wycieczka do bazy Chengdu Panda z opcjami. Rano przewodnik podpisze Twoje imię i nazwisko i spotka się z hotelowym lobby o 07:30 lub 12:30 (zwykle zalecamy, aby wycieczka po pandzie odbywała się rano, ponieważ masz większą szansę zobaczyć pandy) i transfer do Chengdu Giant Panda Breeding Research Base, potrzeba 30 minut jazdy, 15 km. Baza Jeśli chcesz zobaczyć dzikie pandy i przyłączyć się do wolontariatu, Wolong Panda Center to idealny wybór dla Ciebie. Dowiedz się więcej o bazie pandy tutaj. kU4NE. ›Chiny usuwają pandę wielką z listy zagrożonych gatunków. To wielki sukces! 15:25Źródło zdjęć: © PexelsWWF ogłosiło w 2016 roku, że populacja pandy wielkiej jest tak liczna, że można usunąć ją z listy gatunków zagrożonych. Rząd Chińskiej Republiki Ludowej nie był o tym przekonany aż do teraz. Po 5 latach stwierdzono, że gatunek jest wielka to gatunek, który kojarzy nam się uroczymi i nieporadnymi niedźwiedziami. I faktycznie coś w tym jest. Te zwierzęta mają nieskoordynowane ruchy i uwielbiają leniuchować. Niestety ich styl życia w połączeniu z bezradnością oraz pogrążającą się degradacją środowiska doprowadził do zagrożenia gatunku Chińskiej Republiki Ludowej od lat 70. XX wieku, raz na 10 lat, zarządzał spis liczebności osobników pand wielkich w regionach Syczuan, Gansu oraz Shaanxi. Żyje tam w przybliżeniu 87 proc wszystkich pand. W 2003 roku liczba zwierząt wynosiła 1596 sztuk, a już w 2016 - 1800, co spowodowało, że WWF usunęło je z listy gatunków zagrożonych wyginięciem i określiło je jako wrażliwe. Chiny były sceptyczne co do tego problemem dotyczącym depopulacji pandy wielkiej była kwestia rozmnażania – nie tylko zapłodnienie, ale również sam cykl godowy oraz niska przeżywalność młodych. Obecnie te problemy udało się zażegnać, o czym donosi Chińskie Centrum Ochrony i Badań nad Pandą Wielką. Według danych placówki, w niewoli udaje się wyhodować coraz więcej osobników, a w ostatnich latach przeżyło aż 9 osobników wypuszczonych na tego, że panda wielka została przez rząd Chin uznana za gatunek, który nie jest już zagrożony, wciąż będzie ona podległa specjalnej ochronie. Wciąż będą powstawały rezerwaty, a ludność będzie szkolona z zakresu chowu i opieki nad pandami. Nad wszystkim sprawuje pieczę Administracja Parku Narodowego Giant Panda w Syczuanie. Rezerwat obejmuje część 3 prowincji, w których panda wielka występuje najliczniej. Syczuan w Chinach słynie z ostrych potraw i pandy wielkiej. Dzisiaj skupimy się na pandach i pokażemy Wam trzy, zupełnie różne ośrodki, w których dba się o to, aby pandy jako gatunek przetrwały jak najdłużej. Niektóre bardzo komercyjne, niektóre mniej, niektóre łatwo dostępne, a inne wymagające kilku godzin drogi… Pandy uchodzą za słodkie, urocze zwierzątka. Włochate kulki, w które chce się wtulić, albo chociaż pogłaskać. Niestety (a raczej stety!) obecnie nigdzie na świecie nie jest możliwe ich tulenie, albo dotykanie, no chyba że jest się pracownikiem ośrodków badawczych, zoo, czy rezerwatów. Jeszcze kilka lat temu, to właśnie w stolicy pand, w Chengdu, można było za kilkaset dolarów przywitać się z pandami i je pogłaskać, ale na szczęście zaprzestano tego procederu w listopadzie 2018 roku. Panda Wielka w Chinach!Film o pandach w ChinachWolong China Giant Panda Garden Chengdu Panda BaseDujiangyan Panda BasePodsumowanie, gdzie zobaczyć Pandy w Chinach? Panda Wielka w Chinach! Aktualnie, aby stanąć oko w oko z pandą naprawdę blisko, trzeba zostać wolontariuszem. Takie możliwości są w dwóch z trzech opisywanych przez nas ośrodkach: Dujiangyan i Wolong, ale uwaga! To nie jest wolontariat jaki możecie znać tj. darmowa praca wykonywana na rzecz innych. To jest darmowa praca, za którą płaci… wolontariusz ;) Tak więc, aby zostać wolontariuszem chociaż na jeden dzień musisz wydać około 300 dolarów. I wcale to nie jest tak, że siedzisz sobie cały dzień i głaszczesz pandy. Więcej czasu spędza się na sprzątaniu i przygotowaniu posiłków… I trzeba mieć na uwadze, że nie każdy wolontariuszem zostać może, a najbardziej zawiedzeni mogą być najmłodsi. Tak więc my z tej możliwości w ogóle nie skorzystaliśmy, bo woleliśmy podglądać pandy z większej odległości, jak zwykły zjadacz ryżu. Obecnie, na wolności przebywa niespełna 2 000 pand, a w niewoli 600 osobników i obie te liczby rosną. Dzięki wysiłkom i pomocy wielu ośrodków i fundacji udało się zmienić status pand wielkich z zagrożony wyginięciem na narażony na wyginięcie. Pandy mają się coraz lepiej. Cieszą te wzrosty liczby osobników, co jednak nie oznacza, że pandy mogą spokojnie zamieszkiwać sobie dalej górzyste tereny Syczuanu. Obecnie prawie 70% pand żyje w rezerwatach, jednak ich środowisko naturalne ulega zniszczeniu. Wycinka drzew sprawia, że mają coraz mniej miejsca do życia i do spokojnego pałaszowania bambusów. A potrzebują one ich naprawdę dużo. Każdy dorosły osobnik zjada 30-40 kilogramów dziennie! Dodajmy do tego, że las bambusowy wymiera co około 20 lat i zmusza to pandy to poszukiwań nowych terenów do zamieszkania… a tych jest coraz mniej. Mimo, że pandy można obecnie zobaczyć w wielu ogrodach zoologicznych, to warto wspomnieć, że wszystkie one (pandy) należą do Chin. Państwo Środka wypożycza je za astronomiczne pieniądze, a jeśli w ogrodzie urodzą się małe to również są własnością Chin. Wiele osób przyjeżdża do Syczuanu właśnie po to, aby zobaczyć te zwierzęta, bo to tutaj jest ich najwięcej. Pamiętać jednak trzeba, że to nie jest tak, że pójdziemy sobie do rezerwatu i zobaczymy pandy żyjące w naturalnym środowisku. To jest niemalże niemożliwe. Pozostaje więc oglądanie ich w największych ośrodkach badań nad pandami. Zanim jednak przejdziemy do pokazania Wam 3 ośrodków, chcieliśmy zwrócić uwagę na fakt, że nie są to typowe ogrody zoologiczne. Są to obiekty specjalizujące się w hodowli pand wielkich (w niektórych można spotkać również pandy rude) i to pod nie jest zrobiona pełna infrastruktura. Pandy nie mają jednego czy dwóch wybiegów, ale jest ich kilkanaście, jak nie kilkadziesiąt. Oczywiście przestrzeń dostępna jest mniejsza niż w środowisku naturalnym, ale ośrodki takie zapewniają o wiele lepszą i bardziej specjalistyczną pomoc niż ogrody zoologiczne gdzie znajduje się kilkaset gatunków. W ośrodkach skupia się na ochronie gatunku, rozmnażaniu, a w niektórych przygotowuje się zwierzęta do wyjścia na wolność. Poniżej opisujemy trzy zupełnie różne ośrodki. Dopiero dzięki zobaczeniu i porównaniu kilku możemy wyjść z wnioskami i rekomendacjami dla Was gdzie najlepiej się udać w zależności od tego na czym Wam zależy i na co możecie sobie pozwolić (finansowo i czasowo). W każdym byliśmy przy takiej samej pogodzie (deszczowej ;) ). Film o pandach w Chinach Zanim jednak zaczniemy opisywać ośrodki pand w okolicach Chengdu, polecamy Wam też nasz film na naszym kanale YouTube właśnie w tym temacie :) Wolong China Giant Panda Garden To rezerwat, ale również ośrodek badań nad pandami. Wolong to największy rezerwat, który powstał w celu ochrony pandy wielkiej. Na jego terenie znajduje sie Wolong Panda Center w miejscowości Gengda (używana jest również nazwa Shenshuping Panda Base oraz Wolong China Giant Panda Garden). Jest to nowy obiekt, do którego przeniesiono zwierzęta z Hetaoping. To właśnie z tym ośrodkiem wiąże się smutna historia. Otóż w 2008 roku region nawiedziło trzęsienie ziemi, które zabiło ponad 70 000 ludzi. W tej tragedii ucierpiały też pandy – ośrodek Wulong został zniszczony, według oficjalnych informacji jedna panda zginęła w zagrodzie, jedna z powodu braku pomocy medycznej (zamknięte drogi), jedna uciekła, a kolejna została poważnie ranna. Nie znana jest liczba pand, które zginęły bezpośrednio lub pośrednio w efekcie wystąpienia trzęsienia ziemi. Jadąc tutaj w naszych głowach kłębiła się jedna myśl: czy kierowca przypadkiem nie chce nas wywieźć do jakiejś zapyziałej dziury, gdzie słuch o nas zaginie? Droga ciągnęła się dolinami, jechaliśmy ponad 2 godziny tunelami, mostami, wąskimi ulicami, a wszystko spowite mgłą. Widoczność prawie zerowa. W pewnym momencie zatrzymaliśmy się w małej miejscowości pod hotelem. Ale takiej naprawdę małej. W Chinach, mała miejscowość to taka co ma kilkaset tysięcy mieszkańców, może kilka milionów. Tutaj było ich kilkudziesięciu, może kilkaset. Hotel znajdował się tuż przy ulicy, a po jej drugiej stronie znajdowało się wejście do ośrodka badań. Lokalizacja hotelu jest idealna, chociaż sam obiekt pozostawiał wiele do życzenia. Byliśmy chyba jedynymi gośćmi w hotelu, brakowało tu chociażby windy, a śniadanie ograniczało się do serwowanej miski ryżu na wodze, bułeczek na parze i jajka. Do tego mleko sojowe ;) Patrząc na czystość spodziewaliśmy się myszy i karaluchów, ale nie udało nam się ich wypatrzeć. Pokój za to mieliśmy prawie luksusowy, bo z wielkimi oknami na ośrodek z pandami (co tam, że chyba nigdy nie były myte ;) ). Skupmy się jednak na pandach, bo to po to tutaj przyjechaliśmy. Mieliśmy bardzo długi czas wrażenie, ze ośrodek ten jest nieczynny. Wokół ZERO ludzi, zero autokarów… Zarówno pod wieczór kiedy przyjechaliśmy jak i z samego rana. Dopiero po śniadaniu zobaczyliśmy pierwsze straganiki otwierające się przy wejściu, co dało nam nadzieję, że jednak wejdziemy do środka. Tak, ośrodek był otwarty, jednak jest on zupełnie nieznany i mało popularny! W trakcie pobytu na miejscu minęliśmy jedną wycieczkę i kilkanaście osób indywidualnie zwiedzających. Pandy mają tutaj dzięki temu bardzo fajne warunki do życia. Oczywiście zdarzają się odwiedzający, którzy krzyczą, próbują zawołać pandę, ale jest ich na szczęście niewielu. Nie dziwi nas mała liczba odwiedzających, bo nie ukrywajmy, trzeba się mocno postarać aby tutaj dotrzeć ;) Dzięki temu można w ciszy i spokoju przyglądać się leniwemu życiu pand. Chyba w żadnym innym miejscu w Chinach nie zaznaliśmy tyle ciszy co tutaj ;) Obiekt w Wolong uchodzi za największy na świecie i najbardziej zbliżony do warunków naturalnych obiekt badań pand wielkich na świecie. Podzielony jest na kilka części, w tym specjalną przygotowującą zwierzęta do życia na wolności. Podchodząc do poszczególnych wybiegów możemy obserwować radosne zabawy mniejszych pand i leniwe całodzienne jedzenie bambusów przez dorosłe osobniki. Nie widzieliśmy tutaj najmniejszych pand. Na terenie obiektu znajduje się darmowe muzeum, którego nikt nie odwiedza ;) Byliśmy jedynymi gośćmi i w spokoju mogliśmy chłonąć wiedzę o pandach, czy obejrzeć stroje pand, w których ludzie przygotowują pandy do życia na wolności! Gorzej wygląda sytuacja jeśli chodzi o punkty usługowe. Jest tutaj jeden sklepik z pamiątkami, i tyle :) Żadnej gastronomi. Chyba, że w hotelach obok, ale tam też nie nastawiajcie się na super wybór. Lepiej przyjechać z własnym prowiantem lub wcześniej zarezerwować sobie nocleg z wyżywieniem. W Wolong znajduje się ponad 30 pand. Mimo, że w Changdu Panda Base jest ich więcej to ten ośrodek uchodzi za większy i dynamiczniej rozwijający się. Chengdu Panda Base O Chengdu Panda Base pisaliśmy już we wcześniejszym, dedykowanym wpisie, ale musi ten obiekt być uwzględniony również w tym zestawieniu. Tutaj zamieścimy więc tylko kilka zdań a po więcej zapraszamy do tego wpisu. Chengdu Research Base of Giant Panda Breeding to najpopularniejszy ośrodek badań nad pandą wielką i przy tym najbardziej skomercjalizowany. Najbardziej tłoczny również. To właśnie tutaj trafia najwięcej wycieczek, ale również gros indywidualnych odwiedzających, bo jest to najłatwiej dostępny obiekt. Można tu dojechać komunikacją miejską lub dość wygodnie taksówką z centrum Chengdu. Ten duży obszar podzielony na wybiegi dla pand, z których trzymane są osobniki w podobnym wieku. Odległości pomiędzy nimi są dość spore i wiele osób wybiera przemieszczanie się meleksami (opcja dodatkowo płatna). Ze wszystkich odwiedzonych przez nas obiektów tylko tutaj mieliśmy możliwość zobaczenia maleńkich pand. Dwa pawilony: Moonlight House i Sunshine House, gdzie swój dom mają najmłodsze osobniki cieszy się bardzo dużą popularnością, a kolejka jest na około 30 minut stania. Warto postać, aby zobaczyć kilkunastodniowe pandziątka :) Planując jednak wyjazd weźcie pod uwagę, kiedy w ogóle jest szansa na zobaczenie małych: z reguły późne lato, wczesna jesień, chociaż jak się okazuje również w drugiej połowie października taka okazja może się zdarzyć. W Chengdu Panda Base mieszka około 50 pand i w tym obiekcie faktycznie widzieliśmy najwięcej pand. Jeśli chodzi i zaplecze usługowe to również jest najlepiej rozbudowane ze wszystkich opisywanych przez nas obiektów. Są tutaj kawiarnia, restauracje – wybór jedzenia czy czystość pozostawiają trochę do życzenia, ale przynajmniej z głodu nikt nie umrze :) Polecamy to miejsce jeśli nie macie czasu na dalsze wyprawy do innych ośrodków. Znajduje się blisko Chengdu, łatwo tu dojechać i zobaczycie tutaj wiele pand. Dujiangyan Panda Base Miejscowość Dujiangyan słynie głównie ze starożytnego systemu irygacyjnego, który funkcjonuje do dziś, ale warto wiedzieć, że znajduje się tutaj też kolejny ośrodek badań i hodowli pand wielkich. Według nas obiekt w Dujiangyan jest dobrym połączeniem dwóch powyższych ośrodków. Z jednej strony znajduje się na obrzeżach miasta, więc jest bardziej osiągalny niż Wolong, a dojazd do niego nie jest bardzo czasochłonny (chociaż i tak najlepiej wziąć taksówkę), a z drugiej nie jest tak popularny jak ten w Chengdu. Jeśli planujecie dojazd z Chengdu zajmuje około półtorej godziny (samochodem). Jest to spory obszar i trzeba się liczyć z chodzeniem, w tym trochę pod górę ;) Ośrodek jest położony wśród wzniesień, pełen jest roślinności, w tym oczywiście bambusów. Jest tutaj nawet część drzew z logami sponsorów. Większość trasy spokojnie pokona się wózkiem, ale do niektórych wybiegów dojście jest tylko po schodach, a w czasie deszczu bywa niebezpiecznie ślisko. Pomiędzy głównym wybiegami prowadzą szerokie, asfaltowe drogi, łatwe do przemierzania. Mijaliśmy tutaj więcej ludzi niż z Wolong, było kilka wycieczek dla których my byliśmy chyba większą atrakcją niż same pandy (no dobra, dzieci, nie my ;) ), ale nadal było znacznie spokojniej niż w Chengdu. Pandy mają tutaj niemalże sielankowe, spokojne życie. Spore wybiegi, mało pand na każdym z nich, cisza i spokój. Ośrodek ten specjalizuje się w ratowaniu pand, które żyły na wolności, a potrzebują pomocy. Funkcjonuje tutaj szpital dla pand. Przebywa tutaj około 20 – 30 pand wielkich i 5 pand czerwonych. A jak wyglądają usługi na terenie tego obiektu? Jest jedna restauracja/kawiarnia w tym obiekcie, a na wyjściu, w sklepie z pamiątkami można kupić przekąski. Bardzo spodobał nam się ten obiekt… ukryty w dolince, wśród roślinności, chyba najbardziej odpowiadał naturalnemu środowisku pand. Podsumowanie, gdzie zobaczyć Pandy w Chinach? Dzięki zobaczeniu pand w kilku ośrodkach mamy możliwość ich porównania i bardziej krytycznego spojrzenia. Nie wskażemy Wam, który jest najlepszy, a który najgorszy, ale pokazaliśmy Wam plusy i minusy każdego z nich. Wiele zależy od Waszych oczekiwań, zaplanowanej trasy po Chinach i czasu jakim dysponujecie. Uważamy, że warto zobaczyć co najmniej dwa różne ośrodki, aby wyrobić sobie zdanie i je porównać. Jeśli mielibyśmy wrócić do Chin za kilka lat i ruszyć tylko do jednego z powyższych, to zapewne nasz wybór padłby na Dujiangyan Panda Base. Najwięcej “atrakcji” dostarcza Wolong, bo dużym jego plusem jest dodatkowe, bezpłatne muzeum, chociaż muzeum tez jest/ma być w Chengdu (niestety w trakcie naszej wizyty było przebudowywane). Niestety droga do Wolong jest bardzo czasochłonna i trzeba założyć jakieś 2 dni więcej w Chinach. Gdyby było łatwiej dostępne, zapewne właśnie ten ośrodek rekomendowalibyśmy na pierwszym miejscu. Ostateczną decyzję pozostawiamy oczywiście Wam :) Zobaczcie wszystkie zdjęcia z powyższych ośrodków z Pandami: Zobacz galerię wszystkich zdjęć z pandami >>> Polecamy Wam również nasze inne teksty o Chinach: Chengdu, Chiny – Pandy i wiele więcej! Pekin – pandy wielkie w pekińskim ZOO Chiny – kilka ważnych praktycznych porad, o których powinieneś wiedzieć Pekin – nasze TOP 5 atrakcji Nasza wizyta w Szanghaj Disneyland Park Chiny – gdzie nocować i ile to kosztuje? Xi’an – Terakotowa Armia Pekin – Zakazane Miasto Wielki Mur Chiński Chengdu było już znane w czasach starożytnych jako ważny ośrodek polityczny, handlowy i gospodarczy. W tym czasie miasto nazywało się Jincheng - „miasto brokatu”. W czasach dynastii Song w Chengdu drukowano pierwsze papierowe pieniądze na świecie. Ponadto miasto było przez pewien czas stolicą Chin. Chengdu: gdzie leży? Chińskie Chengdu znajduje się w dolinie rzeki Ming i jest stolicą Syczuan. Chengdu, 成都 - położone w północno-zachodniej części kraju w prowincji Syczuan jest pod względem liczby ludności piątym miastem w Chinach. Mieszka tu około 14 milionów ludzi. Centrum transportu, gospodarki i kultury znajduje się w dolinie rzeki Minjiang. Cały obszar miejski zajmuje 12 390 km². Chengdu dziś jest centrum finansowym i gospodarczym prowincji. Swoje siedziby mają tutaj: ANZ Bank, Nippon Steel Corporation i Electricite De France. Chengdu Aircraft Industry Corporation produkuje samoloty, w tym myśliwiec Chengdu J-10 Swift Dragon i myśliwiec Chengdu J-20 Black Eagle. Na terenie miasta produkowanych jest kilkaset tysięcy samochodów rocznie. Obecne są tu Volvo, FAW Volkswagen, Toyota i Sinotruk Wangpai. Miasto jest też chętnie odwiedzane przez turystów. Chengdu: co warto zwiedzić? W ogólnym przekonaniu Chengdu i pandy to jedno. Rzeczywiście rezerwat pand w Chengdu jest najważniejszą atrakcją turystyczną miasta, ale atrakcje Chengdu się na nim nie kończą. Co jeszcze warto zobaczyć w samym mieście i najbliższej okolicy? Góra Qinchenshan to jedno z miejsc pielgrzymkowych dla wyznawców. Na szczycie znajdują się pałace i zabytkowe pawilony; Jaskinia mistrza niebieskiego (Tiens Dong) - Legendarny założyciel religii Tao, Zhang Daolin, głosił tutaj swoje nauki, odtąd jaskinia zaczęła być nazywana jaskinią niebiańskiego mistrza. Budowa świątyni miała miejsce za panowania dynastii Sui izostała przebudowana za panowania dynastii Zinn. Tutaj możesz zobaczyć posąg Zhang Daolina z terakoty oraz trzy 90-centymetrowe posągi przedstawiające trzech władców, którzy żyli w Chinach w czasach starożytnych: Fuxi, Shengong i Xianyuan. Dolina Dziewięciu Wiosek (Jiuzhaigou) - Dolina znajduje się 110 km od Huanglong, w 1992 roku została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Dolinę wyróżniają otaczające ją wzgórza pokryte lasem, ale główną atrakcją doliny są 108 stawy. Dolina wygląda najpiękniej jesienią, kiedy liście zmieniają kolor. Dom Dufu, słynnego poety z dynastii Tang, znajduje się w zachodniej części miasta, nad brzegiem rzeki Huanhuashi. Du Fu (712–770) jest jednym z najwybitniejszych chińskich poetów żyjących w erze Tanga (618–907), którego twórczość jest nadal uważana za szczyt chińskiej poezji. Według legendy mały Du Fu napisał swój pierwszy wiersz, gdy miał zaledwie 7 lat. Poeta dużo wędrował, kiedyś był doradcą cesarza Suzonga, został uwięziony za krytykę władcy i zmarł w swojej śmieciowej łodzi w Hunan w 770 roku, spędzając ostatnie lata na wędrówkach, jako „samotna mewa między morzem a niebem”. Poeta przybył do Chengdu w 759 roku, uciekając z Chang'an. W nowym miejscu poeta zbudował skromną chatę ze strzechą i napisał 240 z 1400 dzieł, które znamy do dziś. Na szczególną uwagę zasługuje ogród otaczający budynki. Oprócz gęstego bambusa rosną tu magnolie, kamelie, azalie, laury, jabłonie, śliwki i około 25 innych gatunków drzew. W skromnie wyglądających pawilonach znajduje się sala pamięci, klasztor Du Fu i małe muzeum, w którym można zapoznać się z biografią i twórczością wielkiego poety. W pokojach można także zobaczyć posągi poety, jego książki, Starożytna wioska Huanglusi leży 30 km na południowy wschód od Chengdu. Jej historia sięga ponad 2000 lat. Nazwa starożytnego miasta jest dosłownie tłumaczona z chińskiego jako „górski potok żółtego smoka”. Historia miasta rozpoczęła się w erze Zachodniego Hana (206 pne - 24 ne), a w czasach Trzech Królestw (220–280) miasto stało się ważnym punktem militarnym związanym z Chengdu. To miejsce przyciąga dziś turystów nie tylko niezwykłą malowniczością, ale także możliwością zapoznania się ze starą chińską kulturą i zwyczajami. Miasto ma siedem starożytnych ulic zbudowanych w czasach Ming (1368–1644) i Qing (1644–1911). Ulice są wyłożone kamiennymi płytami, domy zdobi ganek z kolumnami i grawerowanymi ramami, dachy są wyłożone kafelkami. To jedno z niewielu miejsc w Chinach, które zachowały swój średniowieczny wygląd. W wielu domach są teraz otwarte tawerny, w których można zjeść smaczny lunch i skosztować lokalnego specjału - kwaśnego mleka sojowego. Starożytna osada Sansingdui. Kilka dekad temu na przedmieściach Chengdu, dokonano sensacyjnego odkrycia. Odkryto tam kły słoni, złote, brązowe i jadeitowe przedmioty oraz rzeźby. Podczas wykopalisk po odkryciu znaleziono całą osadę z okresu 3000 pne. - 1000 pne, który należała do niegdyś rozwiniętej cywilizacji, ale z nieznanych przyczyn została porzucona. Historycy sugerują, że miasto było stolicą pół-mitycznej kultury Ba-Shu. Tajemnicza osada znajduje się na tej samej szerokości geograficznej co Mount Everest, Trójkąt Bermudzki i centra cywilizacja Majów to jedne z najbardziej mistycznych miejsc na planecie. Meczet Chengdu, znajdujący się na południu miasta, został częściowo zniszczony podczas japońskich nalotów w 1941 roku. Jednak sala modlitewna o długości 15,7 mi szerokości 11,7 m, wyłożona emaliowanymi płytkami, pozostała nietknięta. Park kultury. W parku kultury (Wenhua Gongyuan), położonym na zachodzie miasta, znajduje się stara taoistyczna świątynia Qingyang, której wiek sięga czasów dynastii Tang (618–907). Świątynia Mantszyuyshri znajduje się na północy miasta i zajmuje powierzchnię 5 hektarów. Kompleks świątynny obejmuje pięć świątyń z kamienia i drewna, zbudowanych na ruinach klasztoru z czasów dynastii południowych. W sali Shofa Tan znajduje się 10 brązowych posągów buddyjskich bogów stróżów. Wielki Budda Leshan - W mieście można zobaczyć kolosalną kamienną posąg Maitrei. Wysokość figury wynosi 71 m i została wykuta z litej skały. Budda siedzi u zbiegu trzech rzek - Qingyi, Ming i Dadu, które według legendy były niegdyś burzliwymi i kapryśnymi strumieniami i przysparzały wielu kłopotów lokalnym mieszkańcom. W 1996 roku Budda i Góra Etajszan zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Chengdu: rezerwat pandy Chengdu na świecie słynie jednak głównie z rezerwatu pand. Panda Center znajduje się 18 km od centrum Chengdu. Park odtwarza naturalne środowisko gigantycznych pand. Powierzchnia parku wynosi około 37 hektarów. Oprócz pand żyją tu inne rzadkie zwierzęta. Obszar parku pokryty jest w 96% drzewami. Możesz zobaczyć tutaj wiele dużych pand w różnym wieku. Istnieje też specjalny pokój dziecinny, gdzie młode pandy mieszkają w przestronnych zagrodach, przez cały dzień gryząc pędy świeżego bambusa. Zwierzęta te są uważane za narodowy skarb Chin. W parku znajduje się duże muzeum, otwarte w 1993 roku. W muzeum znajduje się ponad 2000 eksponatów różnych przedstawicieli fauny prowincji Syczuan. Chengdu: kuchnia Ze wszystkich regionalnych kuchni Chin- kuchnia syczuańska jest prawdopodobnie najpopularniejsza w kraju i na świecie. Słynie z głęboko aromatycznych potraw, cierpkości i pikantnych przypraw. Papryka chili w Syczuanie jest popularniejsza niż ryż. Najbardziej znanymi lokalnymi potrawami są między innymi: niezwykle popularny twaróg Ma Po, Gong Bao Ji Ding (pikantny kurczak z orzeszkami ziemnymi), Ma La Tang, oraz proste, ale pyszne Ji Si Liang Mian („zimny makaron”). Bardzo popularna w lokalnej kuchni jest wołowina. Kroi się ją w cienkie plasterki i szybko smaży, a czasem gotuje na parze. Często mięso zwija w mąkę ryżową. Najbardziej znane dania z Syczuanu to: pikantne kostki kurczaka o smaku rybnym (yuxiang zhousi) z orzeszkami ziemnymi (jidin gongbao); wieprzowina gotowana w pikantnym sosie (hueigo zhoupen). Syczuańskie przysmaki gastronomiczne można docenić w wielu lokalnych restauracjach. Na przykład Huangcheng Laoma na Quintai Road podaje doskonały twaróg. Bardzo popularne są restauracje Shizilou i Tanyutou. Warto też odwiedzić: Restauracja „Fish Head at Tanya” nazywa się na cześć twórcy o imieniu Tan. Restauracja zasłynęła dzięki pysznym głowom rybnym gotowanym w stylu „Hot Pot” (gorący garnek). Restauracja „Yulin Chuanchuan Xiang.” Nazwa restauracji pochodzi od nazwy potrawy, która jest szczególnie popularna wśród żeńskiej połowy mieszkańców Chengdu. Zasadniczo jest to ten sam „gorący garnek”, z tą różnicą, że składniki - warzywa, mięso, drób, krewetki - są zawieszone na małym bambusowym szpikulcu i zanurzone we wrzącej wodzie na jednym końcu rosołu. Można to uznać za szybką wersję „Hot Pot” - zamiast długiego posiłku w towarzystwie przyjaciół, po prostu kupujesz zestaw na szpikulcu. Chuanchuan Xiang można kupić na ulicy i zamówić w drogiej restauracji. Restauracja Yuexiangcun niurou. Znajduje się w centrum Chengdu. Ceny są umiarkowane. Restauracja specjalizuje się w daniach z wołowiny. Jeśli kuchnia Syczuan nie przypadnie Ci do gustu, w Chengdu znajduje się wiele doskonałych restauracji oferujących dania z innych regionów Chin, Azji i Europy. Ponadto istnieje sieć McDonald's w Chengdu. Chengdu: jak się przygotować do wyjazdu? Odpoczywając w Chengdu, staraj się przestrzegać chińskich standardów zachowania i szanuj lokalną kulturę i tradycje. Chengdu to miasto oferujące szeroki wybór hoteli o różnych poziomach i przedziałach cenowych. Nawet schroniska młodzieżowe i pensjonaty gwarantują swoim gościom dobre warunki. W zależności od lokalizacji i udogodnień ceny hosteli wynoszą od 10 do 25 USD za osobę. Podczas oglądania świątyń pamiętaj, że nie można stawać na wysokich progach i fotografować wnętrza. Palenie w miejscach publicznych jest zabronione. Kupując antyki, nie zapomnij wziąć pozwolenia od sprzedawcy na eksport produktu z kraju. Bardzo przydatne jest zawsze mieć wizytówkę z Twoim imieniem i adresem, w języku chińskim. Chengdu: kiedy jechać? Jeśli chcesz zobaczyć wielkie pandy, to najlepiej jest odwiedzić Chengdu wiosną lub jesienią. Wtedy pandy są najbardziej aktywne. W upalne dni zwierzęta są leniwe i chronią się w klimatyzowanych pomieszczeniach. Wiosna trwa od marca do maja. Średnia temperatura wynosi około 15 stopni Celsjusza. Średnia temperatura w środku zimy (styczeń jest najzimniejszym miesiącem) wynosi od 3 do 8 stopni Celsjusza, podczas gdy średnia temperatura w lecie (lipiec jest najcieplejszym miesiącem) między 22–29 stopni Celsjusza. Moim celem w Syczuanie była święta góra Emei i rezerwat pandy wielkiej. I najlepsze w Chinach, odrętwiająco pikantne jedzenie. Kiedyś obejrzałem dokument o niejakim Wang Antingu, który w swoim małym domu przy ul. Wufu 23 w Chengdu zgromadził dwie tony pamiątek po przewodniczącym Mao. Bardzo chciałem je zobaczyć i dlatego pojechałem pierwszy raz do Syczuanu. Jednak na wielkim placu Tianfu z pomnikiem Mao, któremu klaszczą fontanny, pojawiły się pierwsze znaki, że coś jest nie tak. Policjanci pytani o Wanga odwracali głowy, udając, że nie rozumieją. Napotkani ludzie powtarzali si i pokazywali znak w górę. Kiedy dotarłem przed parterowy domek, drzwi były zamknięte. Wreszcie do mnie dotarło, że pan Wang zmarł, a si to przecież śmierć. Kolekcjoner odszedł tuż przed moim przybyciem. Jego zwłoki zabrał syn, nie wiadomo, gdzie je pochował ani co się stało z pamiątkami. Wyciszyła się też we mnie ciekawość do Mao, ale pozostała fascynacja Syczuanem. Pielgrzymka na wschód słońca Emei Shan w południowej części prowincji jest jedną z czterech chińskich świętych gór buddyzmu. Wznosi się na wysokość 3099 m. Żeby wspiąć się na jej złoty szczyt ponad chmurami, potrzeba zarezerwować dwa dni. Warto, zwłaszcza jeśli ma się ochotę obserwować, jak wschodzi i zachodzi słońce, a jest to widok olśniewający. Kolejny dzień zajmuje zejście. Do pokonania są tysiące schodów wykutych w kamieniu albo ułożonych z betonowych kloców. Szlaki prowadzą w górę, w dół, momentami ma się wrażenie, że zdają się nie mieć końca. Wysiłek opłacony jest jednak wspaniałą scenerią tysiącletnich drzew, szemrzącymi strumieniami, wodospadami, łukowatymi mostkami. Na zboczach góry są liczne stare świątynie i klasztory buddyjskie, ale celem jest szczyt, gdzie już w I w. mnisi postawili pierwszą w Chinach świątynię buddyjską. Przez niemal dwa tysiące lat był to kierunek duchowych pielgrzymek, dziś miejsce stało się też popularną atrakcją turystyczną. Drogę na górę można więc pokonać także busem, kolejką linową bądź w… lektyce. Tak zielonych Chin jak na Emei Shan nie widziałem wcześniej. Święte góry w Kotlinie Syczuańskiej porastają bambusowe lasy, po drzewach skaczą makaki tybetańskie, które co rusz wskakują na turystów i próbują dobrać się do ich plecaków z prowiantem. Na wszelki wypadek dobrze jest mieć solidny kij bambusowy (sprzedają go po trasie za juana), a przewodniki radzą też stanąć w rozkroku i krzyczeć ile tchu. To ponoć działa na makaki. Nie próbowałem walczyć z małpami, poddałem się i oddałem im swoje jedzenie. Trasa jest malownicza, Chińczycy cenią Emei za dziewiczą przyrodę. Górę porasta wiele nigdzie indziej niespotykanych okazów orchidei, rododendronów, kamelii. Przy świątyniach rosną nanmu, które wydają się wysokie aż do nieba. To z ich pni powstają kolumny podpierające tutejsze dachy klasztorów. Są i niewystępujące już nigdzie naturalnie miłorzęby, które tutaj przetrwały dzięki mnichom. Sadzili je w przyklasztornych ogrodach jako rośliny lecznicze. Ich owoce hamują ponoć pożądanie seksualne. Wypatrujcie też dzikich róż, które mnisi „udomowili” i tak trafiły one do Europy. Odnajdując w sobie miłośnika roślin, ledwo zdążyłem przed zmrokiem do swojej bazy, świątyni Hongchun położonej na wysokości ok. 1120 m Następnego dnia jeszcze przed wschodem słońca byłem już na szlaku. Kij za juana przydał się jako podpórka – wędrówka w górę jest bowiem naprawdę wyczerpująca. Kolejny nocleg także zamierzałem spędzić w starym klasztorze, ale niestety nie było miejsc i nocowałem w tanim hotelu. O poranku stanąłem ponad chmurami na złotym szczycie. Ziemia i niebo miały ten sam ciemnofioletowy kolor, chmury z każdą chwilą stawały się coraz jaśniejsze, różowe. W dalszej kolejności pojawił się fioletowy łuk, później granatowo-różowe półkole. Tak nad Syczuanem wzeszło słońce. Syczuan słynie ze świętych gór takich jak Emei Shan, która razem z gigantycznym, ponad 70-metrowym posągiem Wielkiego Buddy z pobliskiego Leshanu znalazły się na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Jest też Jiuzhai Gou, jeden z najbardziej malowniczych rezerwatów w Chinach ze stoma błękitnymi jeziorami, o których legenda mówi, że to okruchy rozbitego lustra tybetańskiej bogini Semo. Syczuan to także Bifengxia, największy na świecie naturalny rezerwat dla pand w mieście Ya’An, niecałe dwie godziny jazdy autobusem od Chengdu. Ginący świat pand W tej zielonej oazie stworzono dom dla 20 zwierząt. Niektóre z nich przeżyły wielkie trzęsienie ziemi w 2008 r. Bifengxia ocalała w przeciwieństwie do Narodowego Rezerwatu Przyrody Wolong, który gdy zatrzęsła się ziemia, w jednej chwili zamienił się w grobowiec dla kilkunastu pand. Dla naukowców zajmujących się reprodukcją zagrożonego gatunku, żyjącego na wolności tylko w Chinach, był to ogromny cios. Nic więc dziwnego, że pandzie o imieniu Guo Guo, która po kataklizmie trafiła do ośrodka w 119. dniu ciąży, cały kraj kibicował, by doczekała szczęśliwego rozwiązania. Guo Guo urodziła dwoje dzieci. Prof. Zhi Lu, biolożka z Uniwersytetu Pekińskiego, wspomina, że było to ogromne wydarzenie. Lu zajmuje się ochroną zagrożonych gatunków, irbisów czy tybetańskiego niedźwiedzia brunatnego. I jest chińskim autorytetem w sprawach pand. Napisała o nich kilka książek, ale też reportaże dla chińskiego National Geographic. Wie, w jakich warunkach powinny żyć pandy, by mogły się rozmnażać, i dlaczego jest z tym taki problem. – Wystarczą im lasy bambusowe i spokój. Wtedy będzie ich coraz więcej. Niestety w Chinach bardzo ograniczono im życie – na wolności występują jedynie w trzech prowincjach, a wiele lat temu można je było spotkać w całym kraju. Przez wycinkę lasów, ale też kłusownictwo, pandy znalazły się na granicy wymarcia. I chociaż dzisiaj jest już zdecydowanie lepiej, bo rośnie populacja pand żyjących na wolności, to wciąż trzeba uczyć ludzi, czego nie powinno się robić, by nie niszczyć ich siedlisk – podkreśla Zhi Lu. W ośrodku Bifengxia jestem w porze karmienia. Wtedy pandy są najbardziej aktywne. Po solidnej porcji pędów bambusa (dziennie zjadają nawet 25 kg) rozkładają się leniwie i czekają na kolację. Obserwuję małe, które tak chętnie pokazują telewizje na świecie. W ośrodku były akurat cztery puszyste kulki, które zaledwie dwa miesiące wcześniej przyszły na świat. Nie opiekują się nimi matki, lecz wolontariusze. Karmią, wyczesują i tulą, by te „dobra narodowe”, jak piszą o nich chińskie gazety, nie zdechły z braku ciepła i matczynego dotyku. Pandy już tak mają, że zawsze wychowują tylko jedno małe, resztę porzucając. I pewnie nie pomoże im reedukacja serwowana przez ludzkich opiekunów. Chińczycy puszczają im na wybiegach filmy o tym, jak matki powinny zajmować się dziećmi. Nie znam się na psychologii zwierząt, nie wiem, czy jest to rodzaj show dla turystów, czy może jednak opiekunowie pand wiedzą dobrze, co zrobić, by ich było coraz więcej. Pikantna uczta Ma la. To ważne słowo w życiu Chińczyków z Syczuanu. Towarzyszy im od rana do zmierzchu w malutkich barach rozstawianych na ulicach, serwujących szaszłyki z węglowych grilli i w eleganckich restauracjach na ul. Tongzilin, na którą mieszkańcy Chengdu, stolicy regionu, mówią z dumą „Europejska”. Tam przychodzi się zjeść wyborne dania wychodzące spod ręki mistrzów kuchni szkolonych na powołanym 30 lat temu Syczuańskim Wyższym Instytucie Kulinarnym, który z błogosławieństwem partii ma za zadanie kultywować chińskie tradycje kulinarne. Ma to „mrowienie”, la oznacza „ostry”. Na ten odrętwiająco pikantny smak „pracują” pieprz syczuański, pasta chili-fasolowa, sól, cukier i wino ryżowe. Bez tego i wielu innych smaków, np. kwaśno-ostrego (suan la), pachnącego rybą (yu xiang), w którym zresztą są tylko imbir, czosnek, pasta paprykowa, cebula, sos sojowy, czerwony ocet i sól, nie byłoby kuchni syczuańskiej. W ogóle trudno byłoby mówić o kuchni chińskiej. W Syczuanie je się naprawdę bardzo ostro. Nie ma mowy o potrawach bez ostrej papryki chili, którą do Chin przywieźli w XVI w. z Ameryki portugalscy kupcy, bez cebuli, czosnku, imbiru i syczuańskiego pieprzu. Dlatego gdy od kelnera usłyszycie la, bądźcie przygotowani, że zdrętwieją wam usta i języki jak po znieczuleniu u dentysty. W Chengdu próbowałem jedzenia na uroczej ul. Jinli, obok świątyni Wuhou, niedaleko kwartału tybetańskiego. Jadało się na niej blisko dwa tysiące lat temu, w czasach dynastii Qin i Han i epoce Trzech Królestw. Jada się i dziś. Pełno tu restauracyjek, budek z jedzeniem, urokliwych herbaciarni w cieniu wielkich drzew. Jako wszystkożerca wybrałem syczuańską specjalność, jaką jest mapo doufu, tłumaczone jako tofu ospowatej staruszki, czyli mielone mięso, tofu i chili w wywarze z imbiru. Pewien Chińczyk wytłumaczy mi, że pikantne jedzenie ma im pomóc przetrwać wilgotny i duszny klimat i przywrócić zachwianą przez niego równowagę jin-jang. – W Chengdu wszędzie zjesz dobrze – zapewnił mnie Zhang Qinglhong, sąsiad właściciela taniego hostelu w jednym z luksusowych apartamentowców na strzeżonym osiedlu. Właściciela, Chińczyka Toby’ego, nie było. Wyjechał do Tajlandii. Zostawił mi jednak karteczkę, że jego rodzice znają tylko chiński i pod jego nieobecność mogę zamieszkać w jego pokoju. Bomba. Wynająłem u niego w domu namiot ustawiony pośrodku salonu w hostelu. To była najtańsza opcja, ale namiot zabrał do Tajlandii. Zapowiadało się więc dobrze. Do tego Qinglhong został moim tłumaczem. A wieczorem razem ze swoją żoną i rodzicami zabrał mnie do knajpki po sąsiedzku. Cztery stoliki, dwie lodówki, rozklekotany klimatyzator. Przy każdej ławeczce wiaderka na resztki po jedzeniu. Menu nie było wyszukane, jak zresztą wszystko wokół. Na długie wykałaczki młoda Chinka nadziewała kawałki kurczaka, wieprzowiny, ryb, owoców morza, a do tego plastry ziemniaków, grzybów i pędy bambusa. Na talerzyk wysypywała chili, by mięso, po wyjęciu z ostrego oleju, dodatkowo wzmocnić. Chińczycy kilka razy pytali, czy na pewno lubię la. Potwierdzająco kiwałem głową, choć łzy płynęły mi po policzkach. Ale ja naprawdę lubię odrętwiająco pikantny smak Syczuanu. INFORMACJE PRAKTYCZNE Pogoda: Syczuan dzieli się na trzy regiony: południowo-zachodni, północno-zachodni i wschodni z Chengdu. W tym ostatnim pogodę porównuje się do aury Londynu, bo często jest pochmurno i mglisto; najlepiej jechać wiosną lub wczesną jesienią, gdy temperatura wynosi ok. 26°C, pora deszczowa trwa od maja do września. Na północy jest długa zima, lato nie należy do ciepłych, ale za to jest bardzo słonecznie – 2,5 tys. godzin słońca w ciągu roku. W górach na południowym zachodzie pogoda zależy od wysokości. n W dolinach od października do kwietnia jest pora sucha. Wiza i waluta: Jeśli wybieramy się do Chin na dłużej, musimy mieć wizę turystyczną, którą wyrobić trzeba w Ambasadzie Chin w Warszawie, Walutą jest juan; 1 RMB = ok. 60 gr. Dojazd: Z Polski do Chin z przesiadką w Finlandii najwięcej połączeń oferują linie lotnicze Finnair. Do Helsinek można polecieć z Warszawy, Krakowa i Gdańska i dalej do Chongqingu, Pekinu, Szanghaju i Xi’anu. Ceny biletów zaczynają się od 1900 zł, Z Chongqingu do Chengdu najprościej dojechać pociągiem. Podróż trwa 2,5 godz. Bilet w drugiej klasie kosztuje 96 juanów, czyli ok. 50 zł. Po Chengdu najtaniej poruszać się metrem i autobusami (bilety od 1 zł), ale tanie są również taksówki. Nocleg: Najtaniej w hostelach, gdzie ceny za łóżko zaczynają się od 25 zł. Polecam Toby Flags International Youth Hostel w pobliżu stacji metra Tongzilin. To przestronne mieszkanie z kuchnią, łazienką i szybkim internetem. Nocleg na kanapie w salonie kosztuje 120 zł za tydzień, a pokój jednoosobowy na 7 dni ok. 400 zł. Jedzenie: W ulicznych barach za obiad, czyli np. siedem szaszłyków i butelkę piwa, zapłacicie ok. 7–9 zł. W restauracjach jest drożej. Kolacja może kosztować ok. 100 juanów od osoby, czyli ok. 60 zł. Zakupy: Chengdu to zakupowy raj. Na każdej ulicy znajdziecie sklepy z ubraniami czy herbatą i słodyczami, jak ciastka ryżowe. Warto przywieźć przyprawy kupione np. w jednej z budek na ul. Jinli oraz jedwabne piżamy i kołdry, a także np. bambusowe naczynia. Najwięcej sklepów jest przy ul. Chunxi. Kontynenty South America (80) Europe (510) Africa (143) North America (114) Asia (309) Oceania (31) Kraje Lokalizacje

rezerwat pandy wielkiej w syczuanie